Po powrocie z Friguia Park & Delphinarium zjadłyśmy obiadek i udało nam się jeszcze chwilę nacieszyć słońcem. O piasku tym razem pamiętałyśmy - bo z Krety - gapcie - zapomniały.
Na godzinę 15:00 - z zegarkiem w ręku - stawiłyśmy się w parku linowym, który znajdował się na terenie naszego hotelu. Trasy są w nim wyznaczone dla różnych grup wiekowych i uzależnione są od wzrostu chętnego do ich pokonania. W związku z tym, iż Zuzia ma 6 lat i 130 cm wzrostu - mogła pokonać dwie trasy PINK bez ograniczenia czasowego za opłatą 10 TND.
Pan, po założeniu Zuzi "puszorka", w bardzo przystępny sposób poinstruował nas, w jakiej kolejności i gdzie przepinać karabinki (rzecz jasna po angielsku, więc ku mojemu zdziwieniu robiłam za tłumacza - i kto by pomyślał - prawda???!!!) i udałyśmy się w miejsce, gdzie były nasze dwie, różowe trasy.